Przybiegłem — starca chwyciłem na strzemię,
95
I szybko w biegu uniósł nas koń rączy,
Z pod kopyt iskry rozniecał w granicie.
Uniosłem starca i puściłem cało.
Ha! on chciał umrzéć, ja mu dałem życie,
Gdy w życiu iskry szczęścia nie zostało...
100
Daléj wielbłądzie! poco zwalniasz kroku,
Gdy mię roskoszne zajmują wspomnienia.
Tu cicho, pusto — i tylko z obłoku
Xiężyc posępne czoło rospromienia.
Gdy człowiek w stepy od ludzi ucieka,
105
Myśl własna wtenczas jest wrogiem człowieka.
Serce jak muszla wyrzucona z fali,
Pełna ślimakiem życie zamknie w sobie;
Cicha — lecz kiedy słońce ją wypali,
Słuchaj! usłyszysz gwar w kamiennym grobie,
110
Rzekłbyś że wspomnień napełniona tłumem,
Wszystkie zmieszanym rospowiada szumem.
III.
Dawnemi laty... Jeszcze byłem młody;
Kiedy za strusiem na piaski zagnany,
Bystrego konia puściłem w zawody;
115
Leciał i parskał i białémi piany
Srebrzył skrwawiony munsztuk i wędzidła.
Struś nie mógł skrzydeł rozwinąć ścigany,
A koń mój leciał jak gdyby miał skrzydła.
Wtém patrzę... między dzikie pustyń głazy,
120
Jakby czarowne raju malowidła,
Kwieciem błysnęły zielone obrazy.
Pod palmą między źródła kryształowe,
Stała dziewica, królowa oazy,
Omglona w lekkie szaty muślinowe.