Z koralowéj zamek cegły.
Wieża druga, trzecia, czwarta,
Na skinienie w niebo biegły.
Lud go nazwał zamkiem czarta.
120
W zamku, jak kładzione kosą
Powiązała róż szkarłaty;
Brylantami jakby rosą
Poiskrzyła jasne kwiaty.
Hetman patrzał na kobierce,
125
Okiem blask brylantów ścigał;
Ciągle patrzał — stygło serce;
Dla Rusałki już ostygał...
Ta choć zimna pod obłokiem,
Zimne serce wnet odgadła;
130
Szybko, szybko, czarném okiem,
Brylantowe blaski kradła;
Kwiaty brała do warkoczy. —
Hetman spojrzał — wzrokiem tonął,
Nad brylanty skrzą jéj oczy!
135
I znów kochał — i znów płonął. —
— „Luba! ty masz blask anioła...“ —
— „Więc mi nagródź, jeślim warta?
Daj sokoła — daj mi charta,
Zabij charta i sokoła.“ —
140
— „Czarna duszo — precz odemnie!
Sercem się z szatanem kłócę.“ —
— „Znów zawołasz? lecz daremnie!
Przyjdziesz do mnie — ja nie wrócę...“ —
Odpłynęła... Hetman kroczy
145
Zamyślony po komnatach...
„Co! — nie wróci?... a jéj oczy
Takie cudne, włosy w kwiatach...“
Myślał... Z oczu łzy ogromne,
Po niemęskiéj płyną twarzy.
150
Rzekł do siebie: „Już nie wspomnę!“
Nie wspomina ale marzy...
„Nad zamglone chmur błękity,
Oto miesiąc już się płoni;