Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/304

Ta strona została przepisana.

„A przed obrazem Bogarodzicy,
Co burzy morze i czajek strzeże,
       25 Zapalić świécę — a przy téj świécy,
Niech pop odmawia głośno pacierze.
Gdy wydam rozkaz — za mym rozkazem,
Wziąść pośród siebie czajkę z obrazem,
Lecz niech się teraz pop nie przysłuży,
       30 Niechaj obrazem morza nie burzy,
Niechaj się modli — innéj usługi
Teraz nie żądam... Jakże dzień długi!...“

„Ho! ho! szalony ten Sułtan stary,
Budować takie wielkie galary,
       35 Co trzykroć tyle nabiorą wody,
Niż nasza czajka; za to z czajkami
Tureckim statkom nie iść w zawody;
Gdy pełnym żaglem płyną za nami,
My na mielizny — często w pogoni
       40 Okręt ich pryśnie o piasków ławy,
I tak jak szklanny puchar zadzwoni.“ —

„Widzicie druhy jak zachód krwawy,
To wiatr nam wróży — korzystać trzeba.
Więc nieco białych żagli rozwinąć,
       45 I robić wiosłem — ku słońcu płynąć.
Postawić czajki w płomieniach nieba,
Tak aby słońce było za nami...
Ze zwiniętemi teraz żaglami
Utonąć w blasku — pod tą opieką
       50 Nas nie wyśledzi ów upiór smoczy,
Co ma z kryształu stokrotne oczy,
Témi oczyma sięga daleko.“ —

„Dzięki ci Boże! oto do końca
Dzień nachylony, blado się pali,
       55 Oto nad falą, widać pół słońca,
A pół do ciemnéj kryje się fali,
I na świat rzuca odbłysk ponury...
Już się nad słońce fala podniosła,