Co niegdyś wróżbą, nieszczęść tłukł Hiszpanów statki,
30
A dziś może ci wróżył śmierć ojczyzny matki.
To ląd! czy słyszysz stamtąd jaki gwar i wrzawa?
To stary świat! spruchniały jak rozbita nawa.
Żagiel który ją nosił przez wypadków fale,
Spruchniał dziś na odległéj mórz zatknięty skale;
35
Dziś go ziele zarasta. — Stara, obumarła,
Długowieczną płodnością ziemia się pożarła.
Walcząc o skąpe reszty płodów się wysieczem.
Tu drobnych państw granice karły kreślą mieczem.
Z tą dziką ziemią kraj twój porównywaj złoty,
40
Tam słońce twarz ociemnia, tu czernią zgryzoty.
Jak struś co głodny gardziel żwirem pustyń dławi,
Tu człowiek kamień wzgardy połyka i trawi.
A te, co na świat stary zbladłém patrzy licem
Słońce Europy, pięknym nazwałeś xiężycem.
45
Tyś smutny! o! szaleństwo ciemnéj twarzy rysem,
Pobielanych tu grobów stawać się cyprysem.
Skłoń lica do uśmiechu. w téj szalonéj zgrai,
Zamaskowana boleść, łatwo się utai.
Tu śmiéch jest znakiem życia... Śmiać się nauczyłem
50
Gorzko — niszczę się — skonam i nie powiém: żyłem.
Lecz twoja dusza marzyć przyuczona szczytnie,
Jeśli uschnie obecnie, wspomnieniami kwitnie;
Myśl wraca po błękitnym oceanów szlaku.
Teraz się wahasz lekko w jedwabnym hamaku,
55
Tu mangolii róże, a pod palmy cieniem
Skrzą czarne oczy światła przecięte promieniem,
Jak gwiazdy nad odbiegłym od kraju żeglarzem.
Teraz płocha z piór złotych uwitym wachlarzem,
Prysnęła wonią kwiatów, czyta myśli z czoła,
60
Smutna, jeśli uśmiechu, śmiéchem nie wywoła.
Tyś ją opuścił?... jako perła odrzucona,
Będzie gasła powoli — i zamrze — i skona.
Gdy pamięć zadalako w kraje marzeń wkroczy,
Nim ją odwołasz, łzami zalane masz oczy;
65
Lecz te łzy muszą oschnąć w rzeczywistéj burzy.
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/336
Ta strona została przepisana.