Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/337

Ta strona została przepisana.

Tu świat jak ciemny obłok gromami się chmurzy.
Wzmagaj siłę ciężarną, pracującą w ziemi,
Dawniéj fanatyzm, wolność czasy niedawnemi;
A gdy się ta rozwiąże, wałem otocz grody,
       70 Na prędko stawnych mostach rzucaj szyk przez wody;
Niechaj ulotna para z paszcz działowych gromów
Rzuca zgon, nakarmiona pożarami domów.
Czy maską tajemniczéj zemsty osłoniony,
Jak dawny sąd tajemny, w same królów trony,
       75 Zapozew przed sąd Boga wbij ostrzem sztyletu.
Czekaj! może muezin z szczytów minaretu,
Ogłosi pacierz zemsty, wśród murów Stambułu,
Czekaj! może z dzikiego w Kaukazie Aułu,
Ujrzémy błyskawicę... Ciszéj!... Zdradzam myśli,
       80 Które mi wyobraźnia, które zemsta kryśli;
Zemsta chciwa pokarmu, drząca jak zmysł głodu.

Chcąc myśl odbłąkać czytam dziką powieść Wschodu,
A choć odbiegniesz treści, dzwięk rymów powrótny,
Będzie jak szmer fontanny bezmowny, lecz smutny.