Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/343

Ta strona została przepisana.

Któż męstwa zaprzecza? gdy szczerby nić miecza
       120 Powlekły — jak perły różańca.

A kiedy opuszczał kraj miły — rodzony,
Znów xiężyc się wznosił na stepach czerwony...
„Leć prędzéj po błoniu, odpoczniesz mój koniu
„Gdy w ziemi staniemy Tureckiéj.“

       125 „O koniu! mój koniu gdzie twoje zalety?
„Czyś może się roskuł deptając bagnety?
„Czyś złaman w kul wietrze? stój koniu — opatrzę
„Czy nie ma gdzie kuli zdradzieckiéj?“

„Ha zdrowy!.. to dobrze... lecz jechać w noc trudno.“
       130 Więc chatę na stepach upatrzył odludną.
Koń zimne gryzł kwiaty, a Emir wśród chaty
Zmęczony, zalegał na ziemi...

I zasnął głęboko — bo trud go osłabił...
Śpiącego od Cara najęty chłop zabił,
       135 I sztylet dziewicy, do złotéj głowicy
W pierś nurzył rękami drzącemi.

O! czemuś Emirze nie oddał kindżała
Stepowéj dziewicy, gdy zabić się chciała.
Dziś ona śpi w fali, lecz dar jéj ze stali
       140 Na wieki w twém sercu zostanie.

A w Moskwie z dział bito na górze pokłonnéj,
I miasto się trzęsło od pieśni studzwonnéj.
Cieszył się Car Ruski, że Emir Rzewuski
W stepowym śpi cicho kurhanie.




Do str. 320 w. 112. Orlikowski Kapitan artyleryi konnéj, dowodzący działami w bitwie pod Daszowem. Skończył jak powyżéj duma opisuje.