Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/357

Ta strona została przepisana.

żéj nad nich wzniósł się Szekspir, bo on nie własne serce, nie myśli swojego czasu, lecz serca i mysli ludzkie niezależne od epoki przesądów malował i stwarzał władzą do Boskiéj podobną. Na niższym szczeblu stoją poeci ściśle krajowémi zamknięci obrębami, jak Goethe, Kalderon, Walterscott, stoją jednak wysoko i mocno, bo ich podstawami są narody. Szukajmy więc różnémi drogami treściwéj myśli żywotnéj naszego kraju; szczęśliwy, kto w ogniwie duszy własnéj najwięcéj promieni połączy i odbije. Lecz myli się ten kto sądzi że narodowość poezyi zależy na opisywaniu narodowych wypadków: wypadki są tylko szatą, ciałem pod którém trzeba szukać duszy narodowéj lub duszy świata.
Znajdziemy poezyą narodową, albowiem dziś dwory królów nie łamią i nie psują rozwijających się talentów, ani każą im sztucznie pod szkłami pałacowémi roskwitać. Dziś poeci są minstrelami narodów, i podobni dawnym minstrelom, spiewają miliono-głowemu panu gdy usypia, budzą go pieśnią, i przy śmiertelném łożu narodów przepowiadają zmartwychwstanie. Jeżeli literatura nasza wzrośnie na wygnaniu i przyczyni się do uświetnienia obecnéj epoki, to kiedyś o tém będą rospowiadać ze łzami wnuki nasze, i płynącego teraz czasu, nie nazwą już wiekiem Stanisława Augusta, lecz wiekiem nieszczęścia narodu. Więc przebaczcie mi, Polacy że się dobijam o jedno z niższych miejsc, we wspomnieniach szczęśliwéj kiedyś przyszłości.

Pisałem w Genewie, dnia 17. Kwietnia 1833 roku.


AUTOR.