Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/398

Ta strona została przepisana.

Wiele, tłum wspomnień zostawiam po sobie,
Sławę... i zbrodni przebieżone stopnie
I krew — O sława! sława! to okropnie
Stać jako posąg na ojczyzny grobie.
...................
Wyście mię wpletli w koło Ixyona,
Wyście się po mnie wiele spodziewali;
Lecz miałem skute cierpieniem ramiona,
I wiecznie w tłumu zanurzony fali,
Nie mogłem czoła wznieść nad tłum — cierpiałem.
Precz ludzie... dajcie spokojnie mi zasnąć!
Ha! i ta lampa chce zemną zagasnąć.
Świeć blada lampo, kiedy ja się mroczę,
Świeć — i świeć jutro nad korsarza ciałem...
Dotknąłem lampy i cale przezrocze
Krwią poplamiłem. — Tu wrogi być muszą...
Wpadli na pokład i krew się rozlała,
Słyszę nad głową jak się deski kruszą,
Jak pierś okrętu rozbijają działa.
Chodźcie tu wszyscy, choć mam twarz pobladłą,
To nie od trwogi... Chodźcie wszyscy razem!
Jeszcze nad głową powieję żelazem...
O jak mi ciemno!... więc wszystko przepadło?
Przekleństwo temu co pomiędzy tłumem,
Jękiem rospaczy przeraźliwie wrzasnął,
Przekleństwo fali, co z piekielnym szumem
Drze się, szczelinę rozwierając kruchą.
I okręt z głębi łona westchnął głucho...
W głąb idę...“ upadł na dywan i zasnął...


XIII.

Lampa zagasła. A korsarz otruty
Przed śmierci chwilą tonął w sen głęboki...[1]
A teraz... słychać tajemnicze kroki,
Ktoś przez otwarte cicho drzwi kajuty
Wchodzi ostrożnie w krainę męczarni...
„Cicho?“ rzekł „cóż to, oboje uśpieni?“
Więc nieco tajnéj otworzył latarni,
Rzucając kołem kilka mdłych promieni;

  1. Korsarz otruty
    Przed śmierci chwilą tonął w sen głęboki.

    Otruci napojem opium usypiają, lecz przed śmiercią budzą się. —