Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/124

Ta strona została przepisana.
ZBIGNIEW.

Nie, Mościa Dobrodziejko, już z wojska.

KASZTELANOWA.

       15 Doprawdy?
Waść w wojsku?

ZBIGNIEW.

Tak, rotmistrzem zostałem pancernym.

KASZTELANOWA.

Strzeż mi się Waść, bo zaraz zostaniesz niewiernym,
Płochym, uwodzicielem, jak wszyscy rotmistrze.

ZBIGNIEW.

Broń Boże!

KASZTELANOWA.

Masz oczęta co się błyszczą bystrze,
       20 Ale coś trochę mgliste i afekcyonalne.
I cóż to jest Waćpanu... ot, w pancerz cię palnę
Wachlarzykiem i wszystko serduszko wyśpiewa. —
Mówże mi co o Włoszech Asińdziéj.

(Słychać zgiełk za sceną.)
WOJEWODA.

Cholewa!
Panie Cholewa, co tam za wrzask? Panie Chmara!
       25 Mości Chrząstko! czy wszystkich djabli wzięli? — Wiara!
Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować.

(Wychodzi.)




SCENA DRUGA.
ZBIGNIEW, KASZTELANOWA PAN CHRZĄSTKA (wchodzący innemi drzwiami.)
CHRZĄSTKA.

Gdzie Wojewoda?