Chciéj nas Wać zainformować
Co to za krzyk?
Zdarzenie Mościa Dobrodziéjko
Bardzo smutne.
A powiedz że?
Bryka za bryką
Wjechała na dziedziniec, Mościa Dobrodziko.
5
Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara.
Jednych prowadził pan Marszałek ziemski Szczara,
Lubomirszczyk zajadły, rokoszanin, śmiałek;
Drugim pan Olgopolski przywodził Marszałek
Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową.
10
Zeszli się Mościa pani przed bramą zamkową
Owi dwaj marszałkowie, a każdy jak patron
Caudy swéj przyjacielskiéj, amicos i matron.
Proszę Waćpana nie léź w łacinę jak w błoto.
Obu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to
15
Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia;
Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżenia
Jeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach
Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się jak na mękach;
Próżno obu łysiny mroził xiężyc chłodny,
20
Jeden krzyczał: niegodny — i drugi: niegodny!
I były by na wieki trwały te respekta,
Gdyby jeden z baczących na te kontrefekta
Jezuickiéj grzeczności, nie był krzyknął z brzucha:
A weź że panie Szczara krok, i nakryj ucha.
25
Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłoku
W bramę — co widząc, równie accelerans kroku
I pan Szczara uczynił. — Waćpani się spytasz
Co się stało? — Jak razem wstąpili w korytarz