Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/125

Ta strona została przepisana.
KASZTELANOWA.

Chciéj nas Wać zainformować
Co to za krzyk?

CHRZĄSTKA.

Zdarzenie Mościa Dobrodziéjko
Bardzo smutne.

KASZTELANOWA.

A powiedz że?

CHRZĄSTKA.

Bryka za bryką
Wjechała na dziedziniec, Mościa Dobrodziko.
       5 Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara.
Jednych prowadził pan Marszałek ziemski Szczara,
Lubomirszczyk zajadły, rokoszanin, śmiałek;
Drugim pan Olgopolski przywodził Marszałek
Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową.
       10 Zeszli się Mościa pani przed bramą zamkową
Owi dwaj marszałkowie, a każdy jak patron
Caudy swéj przyjacielskiéj, amicos i matron.

KASZTELANOWA.

Proszę Waćpana nie léź w łacinę jak w błoto.

CHRZĄSTKA.

Obu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to
       15 Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia;
Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżenia
Jeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach
Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się jak na mękach;
Próżno obu łysiny mroził xiężyc chłodny,
       20 Jeden krzyczał: niegodny — i drugi: niegodny!
I były by na wieki trwały te respekta,
Gdyby jeden z baczących na te kontrefekta
Jezuickiéj grzeczności, nie był krzyknął z brzucha:
A weź że panie Szczara krok, i nakryj ucha.
       25 Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłoku
W bramę — co widząc, równie accelerans kroku
I pan Szczara uczynił. — Waćpani się spytasz
Co się stało? — Jak razem wstąpili w korytarz