Nadto białą — To jeszcze dzieciątko niewinne. —
Panie Zbigniewie czy masz respekta powinne
Dla takiéj młodéj matki? jakże wy z nią razem?
15
To dziwnie, Waszeć mi się zdajesz zimnym głazem,
Atentuj że się Wasze téj młodziutkiéj matce.
Tobie tu jak białemu gołębiowi w klatce,
Ten zamek bardzo smutny, tobie trzeba słońca.
Cóż — czy cię nudzi staréj gawęda bez końca?
20
Powiem ci coś miłego: tu z królem przybywa
Pan Mazepa.
Któż to jest?
Jakto, nieszczęśliwa!
Ty nigdy nie słyszałaś o panu Mazepie?
Nie Mościa Dobrodziéjko.
Ja ciebie oślepię,
Ja ci zacznę o złotym mówić sowizdrzale,
25
A może twoje czyste serduszko rozpalę
Ogniem nieugaszonym — Obaczysz go sama.
Serce jego otwarte jak przejezdna brama,
Jedna wjeżdża, a druga wyjeżdża za wrota...
Spojrzenia jego nakształt kowalskiego młota,
30
Ciągle w biedne serduszka uderzają, tłuką
Na miazgę — Niech to będzie Asińdźce nauką.
O Boże, król!
Nim wejdzie, mamy czasu dużo,
Tam na ganku pan Pasek, z powagą papużą
I z wielkim stał papierem — ba! to mówca śliczny
35
Przygotował dla króla wiersz makaroniczny.
O czém że ja mówiła Mościa Dobrodziéjko?...