Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/140

Ta strona została przepisana.
(Bierze na siebie płaszcz Mazepy zostawiony na krześle, i kapelusz Mazepy kładzie na głowę.)
MAZEPA.

Królu, to mój płaszcz.

KRÓL.

Bez duszy!
       20 Chcesz żebym dostał febry, bez płaszcza, po rosie.

MAZEPA.

Król Miłościwy wszakże masz swój.

KRÓL.

Co? młokosie,
Chcesz żeby mnie po nocy w królewskiéj odzieży
Poznało zaraz całe wojsko nietoperzy
I oddawało winne królewskie honory...
       25 Cóż Mazo, Waść nie jesteś na gorączkę chory;
Jeśli nie płaszcz zarazi czém, to głupstwem chyba.
Czekaj tu Waść.

(Wychodzi do ogrodu.)




SCENA CZTERNASTA.
MAZEPA (sam.)

Niech djabli wezmą tego grzyba!
Jemu to w pazia płaszczu po xiężycu chodzić
I pod oknami marznąć — i niewiasty zwodzić!...
Ortodoxus! przeklęty Ortodoxus! ckliwy!
       5 Wszak jeszcze wezora włos mu wyrywałem siwy,
Poczekaj! Drugi raz mię nie złapiesz tak snadnie.
Dalibóg że mu w moim płaszczu bardzo ładnie,
Gotowa jeszcze okno otworzyć.