Wabik babi,
Ten paź — może się strasznie oparzyć — Mopanek
Niechaj się strzeże, niech tu nie szuka kochanek...
Mój dom nie jest...
15 I cóż tak drzesz pas złotolity?
Więc Pazik szukał tutaj po nocy kobiéty?
Wojewodo, ja nie wiem.
Miłościwy Panie...
Pozwól mi — pójdę — ranne zastawić śniadanie.
Dajem wam wszelką wolność.
Ten starzec zazdrośny —
Jakże taki charakter w starych ludziach sprośny!
Jaki śmieszny! — Rwał wąsa i rozdzierał pasa.
A wszystko więził w sobie, i krwi tylko krasa
5
Wyszła mu na policzki starością zwiędniałe.
Wstrząsał się jakby dźwigał na ramionach skałę;
Widziałem jak mu błysła źrennica czerwona
Gdy wyrzekłszy, kobiéta, w myśli dodał: żona.
Oj Wojewodo tak mi wyglądałeś Wasze,
10
Jak Radziejowski gdy jadł ze Szwedami kaszę.
Cóż to? Wojewodzina.