Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/155

Ta strona została przepisana.

Wierzaj mi, wrzućmy nasze zatargi do wody,
I bądźmy przyjaciołmi.

ZBIGNIEW.

Drwisz? czy jesteś tchórzem?

MAZEPA.

       20 Każdy swego honoru powinien być stróżem.
Zdaj to na mnie; potrafię zniżyć się bez szwanku.

ZBIGNIEW.

Waść zmykałeś téj nocy.

MAZEPA.

Xiężyca kochanku
Czy pewny jesteś że ja przed Waścią umykał.

ZBIGNIEW.

Mój Boże! jak wąż z bolu pod żelazem ksykał,
       25 Zdejm rękawiczkę... krwawe masz na ręku znamię.

MAZEPA.

Pewnyż jesteś że twoje żelazo i ramie
Temu winne, Mospanie, że mam krew na ręce.

ZBIGNIEW.

Wykręcasz mi się podle...

MAZEPA.

Lecz się nie wykręcę.
Co? — Oto moja ręka... tak, dalibóg krwawa,
Lecz nie Waćpan ją zranił.

ZBIGNIEW.

       30 Ba! to rzecz ciekawa!

MAZEPA.

Mospanie, jak nabierzesz znajomości świata,
Poznasz że nieraz cześci albo krwi utrata
Potrzebną jest ut salvat miłe nam osoby.
Waćpan jeszcze przez żadne nie przeszedłeś proby,
       35 A jednak w tym się właśnie Wać znajdujesz razie,
Że nie tak na odwadze szumnéj, na żelazie