Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/160

Ta strona została przepisana.

„Pana Mazepę — zaraz zasadzić do wieży,
I strzedz aż do dalszego z nim rozporządzenia.“

(Chowa listy.)

Ach Panie ortodoxus — co? — mnie do więzienia?
       20 A młodziutką starego żonę w twoje łapy?...
Więc ty myślisz że wszyscy, włącznie ze mną, gapy:
Że w twoich sidłach muszki uwikłane zginą? —
Téj nocy muszę widzieć się z Wojewodziną.
Jéj tylko mogę wyznać tę dziecka ciekawość —
       25 Czegoż się lękam? — Moja zwinność, lotność, prawość
Wszystko ocali. — Będę ją widział téj nocy...
Mam jéj honor i własną śmierć we własnéj mocy,
Z tém się zgubić nie można.




SCENA JEDENASTA.
ZBIGNIEW wraca, MAZEPA.
ZBIGNIEW.

Koń czeka gotowy.

MAZEPA.

Do widzenia.

(Wychodzi.)
ZBIGNIEW (sam.)

Skończona rzecz — ugiąłem głowy
Przed nieszczęściem — skończona ze mną rzecz — zginąłem.
Gdyby wiedzieć że człowiek smutny jest aniołem
       5 Że co tu niespokojnych miłości uniknie
To będzie miał u Boga — Mój cień wkrótce zniknie,
I w téj krainie więcéj o mnie nie usłyszą —
Ale po latach wielu z jaką straszną ciszą
Trumny się starych ludzi w jednym lochu schodzą,
       10 Jakby się nigdy z sobą nie znały — i płodzą
Robactwo obrzydliwe. — Patrząc na te kości,
Ktoby wtenczas przypomniał ludziom o miłości,