Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/161

Ta strona została przepisana.

Odebrałby śmiech dziwny trumien w odpowiedzi
I odszedłby jak głupiec z mistycznej spowiedzi —
       15 Czas jest rozgrzeszycielem — O! jakże tym błogo
Co swe gryzące wiecznie serce przeżyć mogą.




SCENA DWUNASTA.
ZBIGNIEW zamyślony — Widać AMELJĘ zbliżającą się po drugiéj stronie arkad — XIĄDZ idzie za nią — AMELJA staje przed ZBIGNIEWEM i uderza go lilją po twarzy.
AMELJA.

Cóż tak smutny?

ZBIGNIEW.

Nic — głowa mi cięży jak ołów.

(Amelja daje Zbigniewowi lilję — lecz Xiądz stojący za nią wyrywa kwiat z ręki Amelji i mówi srogo)
XIĄDZ.

Daj do kościoła — lilja jest kwiatem aniołów.



KONIEC AKTU DRUGIEGO.