Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/163

Ta strona została przepisana.
SCENA DRUGA.
Mieszkanie Wojewodziny - Okno otwarte na balkon — z jednéj strony alkowa zasłoniona firankami.
MAZEPA (włazi oknem).

Wszystko śpi w zamczysku.
Żadnego po komnatach szmeru ani błysku.
Doskonale — to pokój kobiécy — Gdzież ona?
Może jeszcze w ogrodzie chodzi zamyślona,
Może u swoich niewiast

(pokazując na alkowę.)

       5 Może tam uśnięta.
Co robić? czy tam zajrzéć? — Alkowo przeklęta!
O najniebeśpieczniejsza z zasadzek alkowo!
Za tą zosłoną lekką, wiotką, purpurową,
Ona śpi snem różowa, cicha. — Djable! djable!
Jak ty mnie dręczysz...

(Zaziera w alkowę i wraca.)

       10 Pusta. — Przysięgam na szablę
Że nie miałem złéj myśli ruszając firanek.
Cóż robić? — Ona przyjdzie — skryję się na ganek
A na wachlarzu kilka słów do niej napisze...

(Pisząc.)

Odeszlij twe niewiasty — jestem tu —

(Rzuca wachlarz.)

Co słyszę?
       15 Kroki dwóch osób — mury te dla mnie fatalne!
Ha! jeśli mnie odkryją tu — w łeb sobie palnę.

(Wchodzi do alkowy i zasłania firanki.)




SCENA TRZECIA.
AMELJA I ZBIGNIEW.
AMELJA.

Więc to ostatnie twoje ze mną pożegnanie?