Tak moja matko.
Słyszysz słowików śpiewanie?
Chce mi się płakać — biedna ja! biedna!
Dla czego?
Nie wiem — ja na tym świecie nie pragnę niczego,
5
A jednak ja nie jestem szczęśliwa — Ja nie wiem
Co mi jest. — Siedząc teraz z tobą pod modrzewiem
Zdało mi się że jakaś okropna godzina
Dzwoni w nocném powietrzu. — Wczoraj moja sina
Szpileczka turkusowa którą mam po matce,
10
Złamała się — to mała rzecz! — lecz na okładce
Xiążki od nabożeństwa zapisałam sobie
Ten dzień, jak zły dzieli. — Boże! skądże przyszło tobie
Odjeżdżać?... ty mi nigdy nie mówiłeś o tém. —
Zostanę sama! — Lecz ty odjeżdżasz z powrotem?
Nie, matko.
15 Nie — więc nigdy tu już nie powrócisz?!
Nigdy! nigdy już! nigdy!
Żałośnie mi nucisz
Jak szpaczek co jednego nauczony słowa,
Nie rozumie i gada...
O! matko, bądź zdrowa!
Chodź tu! klęknij mi Wasze — coż tak nie serdecznie
20
Żegnasz się? — i ty mówisz że się żegnasz wiecznie!
Ja ciebie nie rozumiem — Chodź — czoło Waszmości
Okropnie zimne.