Matko! o! matko, litości...
Milcz! milcz! ja cię rozumiem — tak padłeś przede mną,
Waćpan przede mną strasznie upadłeś — Bóg ze mną,
25
Ja Waćpanu nie mogę nic — prócz łez — ja sama
Cierpię. — Idź Waść.
Litości!
Prócz łez... Jaka plama
Dla mojéj czystéj duszy tak z Waćpanem gadać,
Jak gdybym rozumiała. — Nie chcę o nic badać —
Ja będę wiecznie Boga za ciebie prosiła. —
30
Nie bój się, my niewinni: Bóg cierpienia zsyła
Ale można spokojność wyprosić u Boga. —
Ja Pana żegnam wiecznie — ja jestem uboga,
Nie mam co dać mu prócz łez. — To ciebie nie splami,
Że schylona nad tobą obleję cię łzami,
35
Ty będziesz je pamiętał te łzy — Proszę! proszę!
Proszę te łzy pamiętać — i o mnie. — Ja znoszę
Wielkie męki, lecz proszę źle nie myśleć o mnie
Bo to co teraz mówię — mówię nieprzytomnie.
Bądź zdrów.
Ciemno mi w oczach...
Słyszysz! ktoś nadchodzi. —
O! wstań! o! wstań... to ojciec nasz —
40
Niech Pan Dobrodziéj
Ratuje — twój syn leży mi u nóg zemdlały.