Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/185

Ta strona została przepisana.
SCENA SZÓSTA.
CIŻ SAMI. MAZEPA wyprowadzony z alkowy przez XIĘDZA.
KRÓL.

Co to znaczy? mój własny Paź — to Pan Mazepa!

WOJEWODA.

Fortuna mi jak widzisz królu daje ślepa
Twego Pazia za trupa.

KRÓL.

Ocucić go winem.
Na Boga! — Wojewodo z twoim Panem synem
       5 Odpowiecie przed sądem i przed trybunały!

WOJEWODA.

To mi więc Mości Królu, jest krok nazbyt śmiały
Zabić cudzołożnika?

KRÓL.

Rzecz się ta wyświeci...
Gościnny mi się wcale zdaje dom Waszeci! —
Panie Mazepo — Cóż się Waćpanu wydarza?

MAZEPA.

       10 Mości Królu wychodzę z pod tego ołtarza
Jak Lazarus — rzecz całą jak była odsłonię,
A przynajmniéj że honor téj Pani obronię,
Która niewinnie męża posądzenie znosi.
Potém paź kogo potrzeba pokornie przeprosi,
       15 A komu trzeba — mignie pod oczy żelazem.
Wyprawiony przez ciebie, panie mój, z rozkazem,
Wziąwszy za mądre listy, groźby i odprawę,
Musiałem tu załatwić honorową sprawę...
W pojedynku zaś owym przez traf oczéwisty
       20 Przeciwnik mi otworzył szablą twoje listy
A ja w otwarte, jak paź ciekawy...

KRÓL.

Mazepo!

MAZEPA.

Listy te były takie, żem się tu na ślepo
Wrócił do zamku — Króla chcąc uniknąć twarzy