W tém słyszę... coś nademną jęczy, i szeleści,
65
Szukam, przebiegam ręką drżącą czarne ściany —
Znalazłem... to kanarek był zamurowany
I zdychający z głodu. — Te skargi pisklęce,
Trzepiotanie się jego — gdy konał na ręce,
Taką mię zdjęły zgrozą — że padłem bez ducha.
70
Byłbyś tam Waszeć zamarł jak w bursztynie mucha
Gdyby nie ja. — Nad czémże dumasz Wojewodo?
Nie widziemy aby to było z jaką szkodą
Waścinego honoru, że ten świszczypała
Zmartwychwstał.
Co?
Ta rzecz się przez omyłkę stała.
75
Paź mówi prawdę, mógłbym pokazać te listy,
A obaczyłbyś Waćpan że miał zamiar czysty:
Że pragnął owszem honor Waściny ocalić.
Na Boga! — To mnie, Królu, na nic się żalić;
Być ukontentowanym — z hańbą zostać wiecznie...
Nie prawdaż?
Ja tu hańby nie widzę...
80
To grzecznie!
To Miłościwy Panie dowód twojéj laski...
Więc ty hańby nie widzisz? Ja stawiam zatrzaski
Na wilka, a złowiłem wróbla i czyżyka;
Pokój chcę zamurować — i cudzołożnika
85
Zamurowałem. — Smutny to wypadek Panie! —
A teraz niech się ze mną wola Boska stanie:
Ale ja tego pazia już mam i nie puszczę.
Co? — i ty śmiesz? —