Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/188

Ta strona została przepisana.
WOJEWODA.

Gdy jeleń wejdzie w moją puszczę
To, Mości Królu jeleń mój — ja dobrze strzelam.
       90 Ja tu was teraz starą męką rozweselam.
Śmiejcie się! — i ty żono śmiej się, pokiś żywa...

KRÓL.

Cóż to za zemsta w starym twarda i straszliwa!

MAZEPA.

Chodzi mi o tę panię — co u Waszéj Mości
Nie znajduje obrony, ani też litości...
       95 Cóż pocznie tu obelgom na zęby wydana? —
Oto Miłościwego mi zaklinam Pana
Aby temu, co powiem, chciał dodać powagi
Królewskiém przyzwoleniem. Oto jest miecz nagi,
Na tym pałaszu honor niewiasty spoczywa,
       100 Kto śmie ją lżyć, niech szabli z jaszczuru dobywa,
Ja żądam sądu Boga.

KRÓL.

Zezwalamy z żalem.

WOJEWODA (dobywając szabli.)

Chodź się bić..

KRÓL.

Ty sam starcze?

WOJEWODA.

Ja będę rywalem
Tego gacha co broni niewiernicy sprośnéj;
A jużby też był Pan Bóg bardzo nielitośny,
Gdybym ja go nie zabił.

ZBIGNIEW.

       105 Ojcze, zdaj to na mnie;
Lecz jeżeli ja zginę - to wtenczas przynajmniéj
Uwierz ty w jéj niewinność... Niechaj żyje błoga,
Krwią ludzką od potwarzy broniona przez Boga.
Przyrzekasz mi — tu Boski cios nie może minąć —
Przyrzekasz mi? —