Ta strona została przepisana.
AMELJA (wyrywając rękę Wojewodzie.)
Czemu mnie Waćpan ciśniesz! —
(Błogosławiąc Mazepę.)
Na Chrystusa mękę,
Bądź pobłogosławiony — A tamten? a drugi? —
WOJEWODA.
130
Tamtego błogosławił ojciec... Héj, niech sługi
Wyjdą w las z pochodniami; poświecić synowi. —
ZBIGNIEW.
Niech nikt nie idzie za mną.
WOJEWODA (do Zbigniewa.)
Zamorduj! — strach mrowi
Przenika minie... Zamorduj! — mierz w serce głęboko.
(Zbigniew całuje ojca w rękę i daje znak Mazepie. Wychodzą oba.)
SCENA SIÓDMA.
CIŻ SAMI prócz Zbigniewa i Mazepy.
KRÓL (do Wojewody.)
Osłupiał mi coś Waszmość — w ziemię wlepił oko.
Pomyśl, jeszcze czas cofnąć tych szaleńców obu.
WOJEWODA.
Już nie czas — moja krzywda domaga się grobu...
Już nie czas Mości Królu — Wszak tam winny padnie.
5
A mój syn — ot mi czoło ni trochę nie bladnie;
Mój syn przeciwko mojéj cześci nie zawinił.
Niesprawiedliwość by to sam Pan Bóg uczynił
Gdyby mój syn nie wrócił — Cyt, proszę o ciszę —
Proszę... o wielką cichość...
(Chwila milczenia, słychać strzał z pistoletu.)
XIĄDZ.
To sąd Boga.