Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/191

Ta strona została przepisana.
WOJEWODA.

Słyszę. —
       10 To mój syn strzelił... drugi nie strzela. Nie strzeli...
Już mu się czoło śmierci okropnością bieli,
Już serce pękło... leży u stop mego syna.
Bądź pochwalony Boże! — Twoja to przyczyna
Najświętsza Panno, ciebie moje serce sławi! —
       15 Jakże się nad tym trupem mój syn długo bawi...
To dziwnie... strzał był tylko jeden mego syna
A po nim już ogromna ubiegła godzina —
Trup musiał umrzeć... Czemuż tu nie widać mego...




SCENA ÓSMA.
CIŻ SAMI. MAZEPA wchodzi z pistoletem w ręku i staje przy królu.
WOJEWODA.

Gdzie jest mój syn? — gdzie syn mój? Gdzie mój syn? Dla czego
Wy tacy bladzi? — W imię Przenajświętszej Panny
Co to jest? Pokaż piersi mi twoje? —

(Biegnie do Mazepy i rozdziera mu żupan na piersiach.)

Nie ranny!!!
Mój syn zabity! — Chłopiec mój zamordowany!!!

(Wali się u stóp króla twarzą do ziemi...)
KRÓL.

       5 Nie ruszać go — nie mówić nic — bo takie rany
Same się muszą goić — i łzy mają swoje.

WOJEWODA (wstając.)

Gdzie moje dziecko! ja chcę widzieć dziecko moje!

(Wychodzi.)
KRÓL.

Iść za nim...

(Jeden z xięży wychodzi za Wojewodą.)