Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/195

Ta strona została przepisana.
WOJEWODA.

Stąd o dwie mile?

CHMARA.

O dwie.

WOJEWODA.

Bogu chwała
Dosyć mam czasu... Król chce wyjechać koniecznie,
       10 Ja króla puszczę — lecz paź tu zostanie, wiecznie,
Choćby mi spadł łeb siwy. Idź — czekaj rozkazu.

(Chmara wychodzi.)

Proszę.. nie zapłakałem jeszcze ani razu
Tak mi ta zemsta wszystkie łzy w oczach wypiekła...
Lękam się tylko, by mi już z rąk nie uciekła.




SCENA DRUGA.
WOJEWODA, KRÓL — ubrany jak do podróży MAZEPA — kilku pokojowych królewskich.
KRÓL.

Mój Wojewodo, z naszą by to chęcią było
Nad twojego chłopaka zapłakać mogiłą,
Bo to nam i pancerny tęgi wojak ubył...
Zaprawdę, że to smutna rzecz! on wczoraj tu był,
       5 Śmiał się z nami, rozmawiał, dziś już gdzieś przed Bogiem,
A na nas tu spogląda z litością; i głogiem
Nazywa róże świata. To rzecz jest głęboka
Kiedy tak nagle młodość nam schodzi z przed oka,
I wynosi swe wszystkie, za ten świat, nadzieje.
       10 Dziwnie że się i kiedy człowiek głośno śmieje
Będąc na takim świecie... lecz cóż robić z dolą! —
Stary mój druhu, jak ci te rany przebolą
Zapraszamy cię do nas, do stolicy, w gości —
Dalipan że mi smutno rzucać dom Waszmości.
       15 Ale są interesa rzeczy-pospolitéj
I te mnie bardzo naglą.