Tak powiązane za nóżki,
Kiedyś, w jesienny poranek,
Upadły na dno rzeczułki:
Rzeczułka rzuciła wianek,
55
Wianek czarny jak hebany
Na złote włosy Goplany.
Radzę ci uciekajmy mój Skierko kochany,
Wiedźma gotowa zaraz nową pracę zadać.
Albo obracać młyny skąd woda uciekła
60
Biednemu młynarzowi, lub każe spowiadać
Leniwego szerszenia nim pójdzie do piekła
Za kradzież słodkich miodów... lub malować pawie.
Więc uciekaj... ja się bawię...
Promienie słońca przenikły
65
Jaskółeczek mokre piórka...
Ożyły — pierszchły — i znikły,
Jak spłoszonych wróbli chmurka.
Królowa nasza bez ducha,
Zadziwiona stoi, słucha;
70
Nie śmie wiązać i zaplatać
Kos rozwianych, nie wié czemu
Wianeczkowi uwiędłemu
Przyszło ożyć? skąd mu latać?
Goplano! Goplano! Goplano!
75 Narwij mi róż Chochliku! poleciał mi mój wianek.
Już się zaczyna praca.
Czy to jeszcze rano?
Pierwsza wiosny godzina.