Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/236

Ta strona została przepisana.
GRABIEC.

A to już tego nadto!... co za nudna zmora!
Nie przyjdę w żaden wieczór...

GOPLANA.

Dla czego?

GRABIEC.

Za borem
Pewna dziewczyna czeka na Grabka wieczorem.

GOPLANA.

Dziewczyna?

GRABIEC.

Tak... dziewczyna...

GOPLANA.

       235 Czy piękna dziewczyna?

GRABIEC.

Ha?... co pannie do tego?... zwie się Balladyna.

GOPLANA.

Siostra Aliny?... córka wdowy?... ale ona
Złe ma serce...

GRABIEC.

Waćpanna widzę coś szalona...
Nie wierzę w babskie dziwy, sądy i przestróżki.
       240 Wszystkie dziewczęta które mają małe nóżki
To mają piękne usta i serca — a właśnie
Ona piękną ma nóżkę...

GOPLANA. (zapalając się.)

Niech słońce zagaśnie
Jeśli mi ciebie kto wydrze kochanku.
Ty jesteś moim! moim! moim wiecznie!
       245 Choćbyś miał xiężyc za ślubny pierścionek,
Choćbyś miał xiężyc, to ja go rozłamię,
Zagaszę xiężyc który cię prowadzi
Do pocałunków, do kochanki domu.
Ach bądź mi wiernym! błagam cię! zaklinam!
       250 Na twoje własne szczęście. Ach! zaklinam!