Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/245

Ta strona została przepisana.

Ach czemu oczy moje nie wybrały
I nie powiodły czucia. Dziś nie umiem
Wybrać...

WDOWA.

       110 Ja ciebie panie nie rozumiem?...

KIRKOR.

Proszę o rękę jednéj z córek... może
Słyszałaś kiedy o hrabi Kirkorze,
Co ma ogromny zamek, cztery wieże,
Złocisty powóz, konie i rycerze
       115 Na swych usługach?... Otóż Kirkor... to ja...
Proszę o jedną z córek...

WDOWA.

Córka moja?...
Ja dwie mam córki — ale Balladyna...

KIRKOR.

Czy starsza?

WDOWA.

Tak jest... a młodsza Alina
Także jak anioł....

KIRKOR (do siebie.)

Jaki wybór trudny
       120 Starsza jak śniegi — u téj warkocz cudny
Niby listkami brzoza przyodziana;
Ta z alabastrów — a ta zaś różana —
Ta ma pod rzęsą węgle — ta fijołki —
Ta jako złote — na zorzy aniołki,
       125 A ta zaś jako noc biała nad rankiem.
Więc jednéj — mężem drugiéj być kochankiem;
Więc obie kochać, a jedną zaślubić?
Lecz którą kochać? którą tylko lubić?...
Niech się przynajmniéj z ust różanych dowiem
Która mnie kocha?...

(do dziewic.)

       130 Moje smugłe łanie
Czy mnie kochacie?