Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/246

Ta strona została przepisana.
BALLADYNA.

Ach! ja ci nie powiém
Nie... ale nie śmiem wymówić — tak panie —
Ale ty zgadniesz choć będę milczała,
Zgadnij rycerzu.

KIRKOR (do Aliny.)

A ty różo biała?

ALINA.

Kocham...

KIRKOR.

Obiedwie kochają.

WDOWA.

       135 Zapewne
Że muszą kochać!... tożby to dopiéro
Gdyby nie kochać rycerza co szczerą
Mógłby za żonę wziąść sobie królewnę,
Piękny i śmiały.

KIRKOR.

Któraż z was dziewice
       140 Będzie mię więcej kochała po ślubie?
Jak będzie kochać? lubić co ja lubię?
Jak mi rozchmurzać gniewu nawałnice?

BALLADYNA.

O panie! jeśli w zamku są czeluście,
Z czeluści ogień bucha, a ty każesz
       145 Wskoczyć — to wskoczę. Jeśli na odpuście
Xiądz nie rozgrzeszy, to wezmę na siebie
Śmiertelne grzéchy któremi się zmażesz.
Jeżeli dzida będzie mierzyć w ciebie,
Stanę przed tobą, i za ciebie zginę...
Czegoż chcesz więcéj?...

WDOWA.

       150 Weź! weź Balladynę.
Szczera jak złoto.

KIRKOR (do Aliny.)

A ty młodsza dziewo
Co mi przyrzekasz?