Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/253

Ta strona została przepisana.
CHOCHLIK.

Chodź daléj...

GRABIEC.

Spać chcę...

CHOCHLIK.

Lepiéj wleź na dąb...

GRABIEC (śpiewa.)

       30 Na dębie
Siedzą gołębie,
Na stawku pływają kaczki...
Jeżeliś przyjacielem, to zanieś do praczki
Moje spodnie...

CHOCHLIK.

Co? jak to? chcesz spać bez szlafmycy?

GRABIEC.

       35 Nie chcesz?... to idź do djabła kocie czarownicy.

CHOCHLIK.

Dobréj nocy...

GRABIEC.

Dobranoc... dobranoc psie miły.
Szedłbym jeszcze do karczmy ale nie mam siły.
Dobranoc...

(zasypia.)
CHOCHLIK.

Co za głupie stworzenia ci ludzie!
Spił się, cały w czerwonéj umazgał się rudzie,
       40 I śpi, niech sobie teraz nadchodzi Goplana.

(Goplana wchodzi ze Skierką.)
GOPLANA.

Gdzie on? ach zasnął... Niech zorza różana
Pierwsze mu blaski na oblicze rzuci;
Lecz niech się zorza na poły zasmuci,
I płaczem rosy słońce tak przesłoni,
       45 Aby łagodne powiek nie raziło...
A ty Chochliku weźmij z hojnéj dłoni
Twoją nagrodę...