Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/255

Ta strona została przepisana.

       70 Zwinął się, leciał nad dziewicy głową.
Stanęła... słucham... ona ciche słowo
Wmięszała w szmery listeczków osiny...
Ktoś odpowiedział.....

GOPLANA.

Może Balladyny
Drużka?...

SKIERKA.

Nie pani.

GOPLANA.

Kto?

SKIERKA.

Mamże powiedziéć?

GOPLANA (pokazując na śpiącego Grabka.)

On?

SKIERKA.

Tak...

GOPLANA (do Chochlika.)

       75 Chochliku... kazałam ci śledzić,
Przeszkodzić.

CHOCHLIK.

Djabeł kochankom przeszkodzi.

GOPLANA.

Zamknij Chochlika Skierko w muszli żabiéj
I na jezioro puść by kota w łodzi.

CHOCHLIK.

O! pani pani lepiéj ty mię zabij...

GOPLANA.

       80 Zabić nie mogę lecz mogę ukarać...

SKIERKA.

Pójdź Panie Chochło o łódkę się starać.

(Chochlik przekrzywiając się jak krnąbrne dziecko odchodzi za Skierką.)
GOPLANA (sama.)

Więc on ją widział... on ją widział nocą;
Przekleństwo! wczoraj widział ją w osinie.