Niechaj te gwiazdy nigdy się nie złocą
85
Co im świeciły! Niech ten miesiąc ginie!
Niechaj anielskiéj drogi mléczne stopnie
W proch się rozsypią!... On był tam? — okropnie.
Żeby ta dziewa jedno mi spojrzenie
Przedała dzisiaj za brylanty światów...
90
Jak go ukarać? ach ja się zamienię
W błękitny powój i węzłami kwiatów
Na śmierć uścisnę... O nie... z tego wianka
Kochanek żywy wyjdzie, a kochanka
Rozpłomieniona miłością omdleje.
95
Jak go ukarać?... Niechaj wrośnie wszystek
W płaczącą wierzbę, korą się odzieje.
Niech się na drzewie skłoni każdy listek,
Jakoby smutny przewinieniem spadał
I płakał... Luby gdy cię tak zobaczę,
100
Że będziesz płaczem na płacz odpowiadał,
To będę płakać ach! że wierzba płacze.
Zamknięty w muszli po strumykach skacze,
I na jezioro wyjeżdża w powozie
Nieboszczki żaby.
Wytnij rózgę w łozie.
105
Obudź się teraz! obudź się kochany!
Powiédz dla czego?...
Spię... bo jestem pjany.
Powiédz dla czego jak miłośny słowik
Piosnką wieczora?...
Podaj mi borowik
I włóż pod głowę za puduszkę... a nie?
110
To idź do stawu rybo, koczkodanie.