80
Wyrodne dziecko!... Więc idź aż do piekła!
Nie pomyślałaś na te stare oczy
Że będą płakać... dobrze, bo nie będą
Płakać po tobie — Bo matka ma smoczy
Płód zamiast serca, można serce krajać,
85
To się kawałki węża znowu sprzędą
Jak płótna kawał... Chciałabym ją łajać...
Przeklinać... dręczyć — Ot wiesz... że te oczy
Jak noże ot tak... wlepiłabym w łono,
Jak noże... tylko bez téj łzy co mroczy.
90
Możebyś ty mnie widziała szaloną,
Ale co płakać... Nie! nie! nie!
Mój Boże!
I tak zasmucić!...
O! i tak zasmucić!
Zasmucić matkę starą?...
O! mój Boże!
Tak starą... Ale ona może wrócić.
95
Kto wie!... Nieprawdaż ona wrócić może?
Jak sama kiedy siądzie przy oświatce
Nocą... pomyśli: gdzie matka? a jużby
Serca nie miała żeby też o matce
Nie pomyślała nigdy...
Idą drużby...
100
Jak oni grają smutnie i wesoło...
Ty teraz skarbem moim... daj mi czoło
Niech pocałuję... Cóż to! jakaś plama
Jak krew czerwona?