Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/314

Ta strona została przepisana.

Nie ruszać? Ha! ha! w Kirkora podarku
Widzę nieufność, nie zaś wierną miłość.
Ty podły chłopie,

(do Gralona)

       75 Choć długa zażyłość
Łączy cię z panem; nie miałbyś odwagi
Ruszyć téj skrzyni? bo ty chłosty, plagi,
Czujesz na grzbiecie... Ale ja! małżonka,
Jeżeli zechcę... Gdyby mi szepnęła
       80 Mucha... ha gdyby cichego skowronka
Głosek podszepnął: otwórz, a od dzieła
Szatan odpędzał ognistemi skrzydły,
To wiész ty podły służalcze obrzydły
Że wola moja?

KOSTRYN.

Grafini...

BALLADYNA.

Ty może
       85 Chcesz przypominać że mój mąż ma prawo?
Więc niech doświadcza! co mi tam... Mój Boże
Gdybym ja była jak inne ciekawą,
To... Ale wy mnie nie znacie, przysięgam!
Ja tak trwożliwa, że nawet w ogrodzie
       90 Po jabłko z drzewa upadłe nie sięgam.
Jeśli mąż zechce, o chlebie i wodzie
Żyć będę, zawsze wesoła jak wrona,
Na cudzym płocie. Anim teraz w złości,
Masz strary.

(do Gralona.)

Oto złotówka czerwona,
       95 Weź ją i przepij, albo przegraj w kości,
I goń za panem; powiedz że go czekam
Z niecierpliwością, że łzy po nim ronię;
Że jedwabiami złotami wywlekam
Szarfę dla niego. Gdzieżeś ty Gralonie
Odjechał Pana?

GRALON.

W nad Gopłańskim borze