Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/334

Ta strona została przepisana.

Krwawą swoję małżonkę. Bogdajbyś ty nigdy
Nie znał Kirkorze z jakiéj matki się urodzą
Dzieci twoje. Bogdajby za pierwszą nagrodę
       50 Bóg uczynił cię wdowcem nim ojcem uczyni.

(słychać głos Wdowy)
WDOWA (za sceną.)

Biedna ja! biedna!

PUSTELNIK.

Co to za wołanie
Tak pełne płaczu?

WDOWA (za sceną.)

O biedna, ja biedna!

(Wdowa wchodzi jak ślepa szukając drogi ręką.)
PUSTELNIK.

Jakaś kobieta jak łachman w łachmanie,
W noc tak okropną, ślepa sama jedna!

(do Wdowy)

Skąd moja matko?

WDOWA.

       55 Matko? O! na Boga
Tak nie nazywaj córko niegodziwa!
Matka? psia matka!

PUSTELNIK.

Skąd idziesz uboga?

WDOWA.

Ja nie uboga — Siwa, siwa, siwa
Jak gołąbeczek. — Nie wiesz co się stało?!
       60 Grafini moja córka wielka pani,
A ja na wietrze z głową taką białą
Mówię piorunem bijcie! bijcie we mnie!
I nie chcą słuchać... A w zamku zebrani
Pijaki sobie winszują wzajemnie
       65 Że córka moja pije, wielka pani. —
Czy ty rozumiesz? — Ma zamek i wieże —
Grafini —