Jak się córka twoja zowie?
Zowie się córką. Ale ja nie wierzę
Ażeby ona miała oczy w głowie,
70
Oczy co płaczą. — W taką zawieruchę!
W takie pioruny, na deszcz wygnać matkę!
Co ją karmiła, co piersi ma suche,
Starością suche — a włos taki biały
Jak co świętego.
Chodź pod moją chatkę,
Ty drżysz od zimna! chodź!
75
I zamek cały
Do niéj należy, wielki jak pół świata...
Widzisz!... Grafini?!
Chodź!...
Tu będę czekać,
Czy córka moja wié gdzie twoja chata?
A kto wie? może, jak pies zacznie szczekać
80
Na jaki łachman, to wspomni o matce,
I każe szukać po świecie — Być może!
Wszak Bóg ma litość?
Chodź przepłaczesz w chatce
Tę noc burzliwą, a gdy błysną zorze
Ja cię powiodę do wielkiego Króla;
85
Do nóg się rzucisz błagając o litość
I...
Powiem jemu... ja biedna matula
Do nóg się rzucam.