Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/361

Ta strona została przepisana.

Ha jeszcze jedno — poszukajcie ciała
       115 Grafa Kirkora, między gęste trupy.
I na ten wzgórek, gdzie już tylko słupy
Brzóz obrąbanych mieczami się bielą,
Zanieście mary z jedwabną pościelą,
Na téj pościeli przyniesiecie spiące
       120 Zwłoki Kirkom... Niech ludu tysiące
Płacze przy marach tego co z orężem
Poległ mym wrogiem... a był moim mężem —
Zaprawdę mówię, ja po Grafie wdowa.
Lecz niech nie roi bajek tłum gawiedzi,
       125 Co miała wyznać wyznała Królowa,
A resztę powie xiędzu na spowiedzi.
Teraz kanclerzu wywołaj przedemnie
Zbrodniów — na pierwszém siedzę trybunale.
Jeśli fałsz wydam niechaj będzie ze mnie
       130 Gniazdo robaków! niech się ogniem spalę!
Ani mię ujmie dobroć ani trwoga,
Ani odwiodą ludzie, ani czarty.
Przysięgam sobie saméj, w oczach Boga,
Być sprawiedliwą.

KANCLERZ.

Woźni!

WOŹNI.

Sąd otwarty.

KANCLERZ.

       135 Oto jest xięga praw — oto Zbawiciel
Na suchém drewnie krzyża rozpostarty.
Ucałuj xięgę i krzyż.

WOŹNY.

Oskarżyciel.

(staje lekarz zamkowy.)
KANCLERZ.

Ktoś jest?...

LEKARZ.

Królewski lekarz.