A ty smutniejsza, niż ludzie smutni,
Za innem biegłaś widziadłem.
I coraz wyżéj w niebo lecąca 25
Niknęłaś w marzeń lazurze,
I roztopiona w blasku miesiąca
Zwiędłą rzuciłaś mi różę.
I nie wiem nawet, czy z twego czoła
Czy twoją skropiona łezką, 30
Czy mi jakiego ręka anioła
Rzuciła róże niebieską.
Ciemność twej duszy jak dżumy plama
Od ciała przeszła do ciała.
Widzisz jad w sercu? — to łza ta sama, 35
Którąś ty w serce nalała.
Widzisz jak zagasi dziecka rumieniec,
Gdzieś ty oddechem przebiegła.
Nie laur na głowie — lecz z ognia wieniec
Tyś skrami oczu zażegła. 40
Dziś gdy mi włosy burza roztarga,
Ogniami czoło mam sine,
A jakąś dumą drży moja warga,
Że w tych płomieniach nie ginę.
Lecz gdy do szczęścia świat mię zawoła, 45
Nie biegnąc za szczęsnych śladem:
Przeklinam ciebie bladością czoła,
Serca przeklinam cię jadem.
Więc niech mię prędko chmury czarnemi
Porywa wicher nicości, 50
Bo już przekląłem wszystko na ziemi.
Wszystko — w aniele przeszłości.
Tam, gdzie tłum ludzi huczy, ucieka
I falą powraca ciemną,