Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi Boże!
Żem często dumał nad mogiłą ludzi, 25
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi Boże! 30
Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom:
Alem jest jako człowiek co zazdrości
Mogił, popiołom...
Więc że mieć będę niespokojne łoże, 35
Smutno mi Boże!
Kazano w kraju niewinnéj dziecinie
Modlić się za mnie codzień... a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie... 40
Więc że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi Boże!
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli twoi w niebie rospostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie 45
Patrzący — marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi Boże!
Pisałem o zachodzie słońca, na
morzu przed Alexandryą.