Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/038

Ta strona została przepisana.

chowi świętemu, nakazując nawet rzeczy podobne zbrodniom, albowiem w nim jest duch święty.
Użyję więc przeciwko temu xiędzu ognia niebieskiego aby go spalić i stracę go w oczach dzieciątek
A skoro wyrzekł Szaman słowo przekleństwa zapalił się ów pop na koniu, i wyszły mu z piersi płomienie które się złączyły w powietrzu nad głową.
I przelękniony koń unosić go zaczął po stepie palącego się; a potém wzdrygnąwszy się zrzucił z siebie węgiel siedzący na siodle do ostatka.
A oto na owym pruchnie człowieka chodziły skry... jak owe iskierki które są na spalonym papierze błędne i snujące się w różne strony.
Przybliżywszy się więc Szaman ku dzieciątkom rzekł: nie lękajcie się; Bóg z wami.
Ogień przestraszył was jak gołąbki spiące, aleście zasypiały w domie pożaru i ciałka wasze już więdły.
I wyciągały do starca rączki owe dzieciny krzycząc: staruszku weź nas z sobą!
I rzekł Szaman: gdzież was zaprowadzę? oto ja idę w drogę śmierci, chcecież abym was wziął i ukrył pod płaszczem i wysypał was z poły mojéj przed panem Bogiem.
Odpowiedziały mu dzieciątka: weź nas i zaprowadź nas szerokiemi gościńcami aż do matek naszych.
I wszystkie krzyczeć zaczęły z wielką dumą: my Polaki, odprowadź nas do ojczyzny i do matek naszych — aż Szaman począł płakać uśmiechając się...
I nie mógł odejść bo mu jedna dziecina usnęła na płaszczu, i na pole płaszcza jego, wtenczas gdy rozmawiał.