Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/102

Ta strona została przepisana.

Bo ten kochanek nie wybrany w tłumie,
Zwykle pochlebia jéj skażonéj dumie;
To jaki xiąże, to króla powierny:
Pies nań nie szczeka, przepuszcza odźwierny,
Wszyscy go nawet witają ukłonem;
Zamek jest jego łożem; domem, tronem,
Włada; gdzie indziéj podobny do węża.
Tu zdrajca panem jest żony męża:
Więc to nie z gachem Dyanna grafini
Tajemne schadzki ma w ciemnéj jaskini,
W grocie co gładkim wyłożona brusem,
Szklannéj kaskady zamknięta obrusem;
Szarfa ta wody lecąca z wysoka
Nie puści w grotę śledzącego oka,
Ani xiężyca — lecz przez nią przeleci
Czarna jaskółka, co w grocie ma dzieci,
Ta jedna kryształ skrzydłami rościna:
Na wszystko miłość waży się matczyna.
Lecz noc — jaskółki śpią w gniazdach ukryte,
Lecz ciemność trwożna okryła kobiétę;
Chociaż nie sama drży jak liść osiny,
Kiedy się w gniazdach poruszą ptaszyny;
Gdy woda głośniéj w kaskadzie zakrzyczy.
A ten powiernik kto? duch tajemniczy?
Szata go długa w ciemności obiela,
Na głowie wianek stepowego ziela;
Na głowie siwém porośnietéj runem,
Wiąże się burzan czerwony z piołunem.
A przed nim kocioł, czary i amfory.....
Ku jakiéj sprawie? ku czemu przybory?
Czy klątwy rzucać, czy palić ofiary?
Czy zabić kogo piekielnemi czary?
Z jakiém to widmem Skandynawskiéj Frei,
Grafini dzieło zaczyna Medei?


VIII.

Zaledwo pani wargę koralową
Piérwsze i drżące otworzyło słowo
O! nieba! leci jasnych świateł krocie
Z pałacu, ciemną aleją, ku grocie,