Idę... w tém panie! patrzę jakaś szklanna
Z xiężyca w niebo wytryska fontanna; 345
A od niéj leci woń miła i słodka,
A przy niéj tańce, pląsy i cichotka.
Dziewczęta hoże, proste jak badyle,
A ze skrzydłami jak polne motyle;
Za dziewicami rój kochanków młody, 350
Goni, całuje i spycha do wody;
A ukąpane dzieweczki wychodzą
Piękne jak róże, co się dzisiaj rodzą,
Piękne jak białe narcysy do wianka,
I za kochankiem, znów leci kochanka, 355
I nikną w łąkach. A ta wywrócona,
Gdzieś szafirowe łowi winogrona;
A ta do wody kryje się jak płotka,
Nie mając innéj szaty jak ta woda;
A ta całuje kogo tylko spotka; 360
Wszędy wesołość, śmiechy, miłość, zgoda.
Zmartwiałem — wąs się najeżył surowy.
Spojrzałem gorżko na dzieciątek głowy,
Szukam, znajduję dwa kamienie duże,
Chwytam — w tém jeden zamienił się w różę, 365
Drugi w motyla; tak że z gniewu burzą,
Motylem na nie rzuciłem i różą.
Wściekłość mię zdjęła! W tém jedna z dzieweczek:
Patrzcie! krzyknęła: co to za figura?
Patrzcie! krzyknęła: co za aniołeczek 370
W starym żupanie! patrzcie co za gbura!
I wszystkie w śmiechy cha cha! cha! cha! cha! cha!
A jedna do mnie: proszę pana lacha!
Proszę tu bliżéj, tu nie ma zazdrości,
Dla wszystkich płynie fontanna młodości; 375
Proszę tu bliżéj; zagrzéj sobie żyły,
A wyjdziesz świeży jak kwiatek z mogiły;
Odrzucisz czaszki zbierane na grobie,
Wymyjesz tę krew co z żupana cieknie,
A potém sama zakocham się w tobie, 380
I przekochamy czas, i czas ucieknie;
Proszę tu bliżéj! proszę do fontanny!
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/160
Ta strona została przepisana.