Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/163

Ta strona została przepisana.

Tu inne jakieś straszniejsze przeklęcie
Carrajo! Goddam! do stu et cetera.
I różne takie mój panie rysunki
Nosi na sobie ta piekielna wieża,       465
Żem się pokornie udał do szkaplerza,
I odmawiałem pobożnie korunki;
A dreszcz mię przebiegł i przejęła skrucha
Widząc jak za tą wieża ogień bucha.
A tutaj do mnie z bramy jakiś człeczek       470
Krzyknął: szlachcicu! — ja zaś nie chcąc sprzeczek
Z djabłami, udał żem ślepy i głuchy,
I litanije trzepię pełen skruchy,
A patrze zezem; a ten nieboraczek
Z ognia wydobył nos krzywy jak haczek,       475
I kichnął skrami i łzy miał na licu;
I znów mię prosi: mój panie szlachcicu!
Jeżeli twoja łaska, albo czyja,
Niech zmówi za mnie sto ave maria;
Jam cenzorował xiążki i obrazki,       480
A teraz w piekle; zowię się Sz.n..ski..
A djabeł tutaj mię postawił na to
Abym nie wpuszczał myśli; a pod stratą
Duszy moskiewskiéj uczynić to muszę,
Bo choć ją djabeł rwie, mam jeszcze duszę!       485
A! to, krzyknąłem: rzecz niesprawiedliwa
Cenzory w piekle palić jak łuczywa?
A przyznam ci się żem nie wiedział prawie,
Kogo ja z piekła, do nieba wyprawię.
Już się za szkaplerz biorę nieświadomy —       490
Aż tu w korunkę dwa czerwone gromy!
Aż tutaj szkaplerz i szlachcic się pali.
Uciekam — widzę rzekę — buch! do fali!
Wpadłem, myślałem że już na dnie leżę;
Lecz te główeczki dziatek jak pęcherze       495
Płyną po wodzie, i mnie starca niosą. —
O! wy z twarzyczką białą, złotowłosą!
O! wy dzieciątka moje z twarzą młodą
Jak wy nosili mię nad piekła wodą!
Jak wy dźwigali mię środ tego wrątka       500
O! łabędzie wy moje! o! dzieciątka!