Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/192

Ta strona została przepisana.

Wyszły — a piekło wrzasło: zdrajca płacze!       1585
Tu zadziwieni ciemni aniołowie,
Zaczęli śmiać się i wyć mu na głowie.
Tu się tajemne rozjęczały ściany;
Tu wyszły plamy z ognia, tu szatany.
Wszystko co było w gmachu i za gmachem       1590
Wabi się tych łez ohydnym zapachem;
Tu wzrok płaczący, tu wzrok widać sowi
Urągający zdrajcy lamentowi.
A jeszcze daléj duchowie zaskalni,
Z po za ścian, słychać, płaczą; niewidzialni.       1595
Chwieje się piekło, wre krzykiem i łzami.
Uciekłem, uszy zakrywszy rekami.

Widziałem rzeczy straszne i żałobne,
Widziałem ludzie do wężów podobne
I zrastające się ich ciała z gadem:       1600
Ale ten zdrajca ośliniony jadem,
Ale ten własne gryzący piszele,
Ale ten blady w lamentów kościele
Oplwany całą krwią zdradzoną w oczy;
Ale ten straszny co psim zębem broczy       1605
Białą pierś żony, i bolem się żywi;
A gdy zapłacze — to piekło zadziwi:
Ten jeden z myśli mi trupy wygonił,
I zadziwiłem się żem łzę uronił.
O! bo to sercom polaka nie trudna       1610
Przebaczyć ręce, co krwią naszą brudna;
Przebaczyć zdrajcy prochom i mogiłom,
Zapomnieć nawet: a to jeden wyłom
Zrobiony ręką ich w kraju budowie,
Położył gruzy nam całe na głowie;       1615
A to więc mieczem ich podcięta jodła
Uschła i mieszka w niéj gadzina podła.
A choćby i znów powstał lud z rospaczy,
Któż Polskę taką jak była zobaczy?
Czy jaki rycerz ścięty od zawoja       1620
Na zmartwychwstałą powie: matka moja,
Czy jaki z grobu wywołany miecznik
Pozna ten blady dzisiejszy słonecznik,