Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/202

Ta strona została przepisana.

tragedyą, którą napisał Korzeniowski. Wspomniawszy o tym pisarzu muszę tu wyjawić moje zadziwienie, że go Polska dotychczas tak mało zna a stąd i nie dosyć ceni — przez taką obojętność gotuje sobie wyrzuty sumnienia na przyszłość, kiedy już poetów nie będzie.

Do str. 184 w. 1675. Mogiły smętne pagórków Anielskich.
Na cmentarzach w Litwie, osobne jest wzgórze przeznaczone na grzebanie maleńkich, i nazywa się: górką Anielskią.

Do str. 184 w. 1689. Tak uklękłego zakamienowały.
Czytelnik domyśli się że tu jest mowa o Mikołaju. A Dantyszek mógłby powiedzieć, jak Dante, umieszczający w piekle człowieka żywego jeszcze — że Car widzialny na tronie znikomą jest tylko marą i trupem już, a prawdziwie zaś z duszą swoją umarł i znajduje się w piekle. Twierdzenie to Danta, tak przeraziło ową żyjącą jeszcze podówczas osobę, że sama zaczęła wierzyć w dwojaką swoja istność, i bać się o rzeczywistość ciała swego na ziemi. Okropny sceptyzm! —

Do str. 184 w. 1701. Że byłem trupków pieniądzem rozrzutny.
Obwinia siebie Dantyszek że uniesiony mściwością, rozrzucił swoje dziatki po piekle, i żadnéj główki nie doniosł przed Boga; a nie powiada czy sam doszedł aż do nieba. Sądzić by więc należało że ustał na siłach i wrócił na ziemię nie dokonawszy zamiaru. Bo inaczéj skutek jego skargi to jest litość Boską uczulibyśmy nad sobą.

KONIEC.