Patrz na brata Czecha,
Jemu się także ty oszukać dałeś,
To też postąpił z tobą jak z dzieciną,
Sam zabrał kraje we dwóch pokonane,
A ciebie wysłał aż w północne lody. 20
Cóż, moja frygo z rozpalonéj stali,
Kto cię pokręci choć dłoń sobie sparzy,
Kontent bo ty się kręcisz za to długo.
Widzę to czasem że mnie oszukują.
Kto z boku patrzy, ten to widzi zawsze. 25
Cóż ty ze starym zamyślasz Derwidem?
Co? — Zdaj to na mnie, sam idź do sokołów;
Ty dobry w boju i na polowaniu:
Ale gdy trzeba robić, to co nudzi,
To się ty wzdrygasz. — Ty masz lwią naturę. 30
Albo spać... albo krew pić lubisz ciepłą.
Ja to do siebie znam.
Cóż mój tygrysie!
Dajże na moją już odpowiedzialność
Tych jeńców — jeśli zrobię źle, wyłajesz.
Gryf... przyprowadzić mi tutaj Derwida. 35
Jeszcze mu z ręki harfy nie wydarto,
Wy się boicie wszyscy tego starca.