I sama siebie widząc, będziesz kochać;
A ja cię więcéj jeszcze będę kochać,
Niż się ty możesz kochać sama siebie.
Za późno przyszłaś.
O! nie mów! o! nie mów!
Ja tu leciałam jak gołąb do dzieci. 150
I gdyby nie ten stary człowiek, pani,
Jużbym tu była dawno zawieszona
na szyi mego ojca. — Gdzie mój ojciec?
Puśćcie mnie! krwią chcę ją widzieć i mózgiem.
Ona tu musi być. Tu, tu ją widzę — 155
O bądź przeklęta!
Ojcze! to ja, ojcze.
Co? — to głos mojéj córki, o! niebiosa!
Ja córki mojéj nie widzę!
Mój ojcze,
Tobie wydarto oczy! — Czy zupełnie?
Czy ty zupełnie mnie nie widzisz, ojcze? 160
Poczekaj, krew ci obetrę włosami,
I nigdy moich włosów nie obmyję;
Lecz je rozpuszczę do ziemi czerwone
I w téj koszuli okropnéj uklęknę
Skarżyć się Bogu. Ojcze nieszczęśliwy! 165
O! srodzy ludzie! o! ludzie okrutni!
Pani! ty jesteś niewinna? co — prawda?
Tego nie mogła uczynić kobieta?
Ty sama teraz cierpisz! — o! na Boga
Dajże mi teraz pani, tego starca! 170
Wszakże ty widzisz że on niéma oczu,
Tylko te biedne moje dwie źrenice