Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/236

Ta strona została przepisana.

Które łez pełne. O! dajże mi teraz
Mego ślepego ojca.

DERWID.

Mój słowiku!
Cicho bądź! jędzy téj nie ruszaj.

(do Gwinony)

A ty       175
Wściekła kobieto! jeśli cię ten widok
Ślepego starca i córki co widzi
Czerwone ojca swego oślepienie
Dręczy? jeśli cię dręczy ta męczarnia? —
A musi dręczyć — bo cóż ty zdobyłaś       180
Tém okrucieństwem prócz kilku perełek
Co z oczu mojéj córki upadają,
I kilku tych łez okropnych co ciekną
Z méj próżnéj czaszki? — Więc jeśli cię dreczy
Ta niemoc twoja, ta bezsilność twoja —       185
Sprobuj czy moja cię śmierć nie uleczy,
I tygrysiego serca nie nakarmi.

GWINONA.

Pamięta, że ja mam cię zabić władzę.

LILLA.

Okrutna pani! nie, ty nie masz władzy!
O! nie, ty nie masz w sobie takiéj władzy;       190
Ja ci powiadam z głębi rozdartego
Serca, że nie masz nad nim władzy żadnéj.
Wymyśl trzy razy śmierć najokropniejszą —
I trzy razy wszystko wymyślisz na próżno.

(do Św. Gwalberta.)

Nie prawdaż starcze że matka Chrystusa       195
Będzie mnie bronić razem z aniołami
I da zwycięztwo nad tą dumną, krwawą:
Trzy razy będę ojca zbawicielką,
A ty się spłonisz żeś taka bezsilna,
Przeciw rospaczy mojéj ostatecznéj.       200