Zgnijesz w kajdanach jeśli nie posłuchasz. 150
Bracie, napróżno targasz się w łańcuchu,
Niewolnikami jesteśmy, Polelum.
Pomyśl — ty dobrze władasz tym żelazem.
Gdyby nie serce w tobie, tobyś trafił,
Więc zatruj serce na chwilę i pomyśl 155
Że to nie w ojca włos uderzyć trzeba,
Lecz w łona ludzi tych, so będą czuli
Hańbę ze swego zwycięztwa nad nami...
Polelum! podnieś ten topór okropny,
Przykuty do mnie za twą lewą rękę, 160
Tyś niewolnikiem mojéj ręki prawéj:
Ty cały jesteś moją ręką prawą:
Ty będziesz rzucał, a ja będę cierpiał —
Mamyż na wieki i my i nasz ojciec
Już pokonani być dolą, i nigdy 165
Nigdy tym krwawym ludziom nie pokazać,
Co wreszcie może rospacz niewolnika?
Polelum! zemsty! — Ja skonam w więzieniu...
Mnie trzeba słońca... tobie zemsty trzeba.
Ach bądź odważny.
O! Bogi piekielne! 170
Z jednéj mi strony brat cierpiący kona —
Tam ojciec nędzny — tu mi dają topór —
Co robić!
O! mój Polelum! o bracie!
Zbawisz nas wszystkich.
Daj topór. O! Boże! —
Odwróćcie oczy, abym ja nie widział 175
Na waszych bladych twarzach przerażenia. —
Więc trzeba włosy te odciąć — te włosy —