Powiedz na jaką śmierć ty go skazałaś.
Kazałam rzucić na pożarcie wężom. 80
Wężom!
Spójrzałam wczoraj w jedną wieżę
Która przy zamku stoi zrujnowana; —
Spójrzałam: z gadzin okropne powoje —
Błyszczące, pełne ślin, pną się za ściany:
A w głębokości gniazda wężów leżą, 85
Błyskają oczy, wiją się ogony,
I ciągły słychać świst, sykanie, gwary,
Jak w garnku wrącym — tam — w ciemność okropną,
W tę sykającą ciemność, w te wężowe
Błoto, w ten straszny ul kazałam rzucić 90
Twojego ojca.
O! Boże o! Boże!
Mój ojciec wężom jest rzucony głodnym?
Węże nie będą mieć nad nim litości!
O! więc mi skonać!
I cóż gołębico?
Żadnego teraz ratunku, wybiegu, 95
Tu nie pomoże topór twego brata,
Tu nie pomogą twoje łzy: — pożarty
I rozszarpany między gadzinami
Twój stary ojciec.
Ta harfa go zbawi.
Harfa. Idź z Bogiem waryatko smętna, 100
Czegoż dokażesz harfą uzbrojona,
Przeciwko zemście wężów, i kobiéty?